sobota, 8 stycznia 2011

10 powodów, dla których chcemy pracować w domu


Tradycyjnie (czytaj: drugi raz) przy zakładaniu bloga postanowiłam zrobić mały risercz tematyczny w sieci. Szczerze mówiąc, spodziewałam się więcej informacji na temat, który mnie interesuje, dotyczy, i który postanowiłam zaprezentować światu w tym miejscu.
Tymczasem frazy typu „praca w domu”, „jak pracować w domu” wyrzucają same extra super unikalne, kończące się, okazyjne oferty klikania w banerki za 750 zł za godzinę. Może na jednej stronie znalazłam kilka zdań z dobrymi radami. Na GoldenLine w obiecująco nazwanej i opisanej grupie „Pracuję w domu — grupa dla osób, które pracują, pracowały lub zamierzają pracować w domu” również nie znajdziesz nic ponad „znajdźcie mi pracę w domu”.

No jasne. Wszyscy chcą pracować w domu.

Skąd się bierze takie grupowe napalenie na pracowanie w domu? Czy wszystkim wydaje się to, co mnie się wydawało na początku? Że:
1. Nareszcie będę miała na wszystko czas.
2. Nikt nie będzie nade mną stał, gdy pracuję.
3. Nareszcie będę się wysypiać.
4. Nie stracę pięknej pogody za oknem.
5. Będę pracować, kiedy, gdzie i jak długo mi się podoba.
6. Oszczędzę na paliwie lub biletach na dojazdy.
7. Oszczędzę czas na dojazdy w jedną i drugą stronę.
8. Zacznę regularnie i o ludzkiej porze jeść zdrowe obiady.
9. Połączę pracę z rolą rodzica.
10. Nie będę świadkiem napięć między współpracownikami.

Czy znajdą się jeszcze jakieś powody dla których chcemy pracować w domu?

5 komentarzy:

  1. Ja wręcz przeciwnie, nie szukam takiego rodzaju pracy, bo:
    1. Znam siebie i wiem, że nie będę umiała sobie poukładać czasu tak, żeby pogodzić obowiązki domowe z zarobkowymi.
    2. Jak nie muszę wstać rano, to nie wstaję.
    3. Jak jest piękna pogoda za oknem, to mam do wykoszenia hektary ogródka.
    4. Domownicy i tak wyjdą mi na głowę - wiem, jak ciężko mi studiować w domu. Na naukę pozostają wieczory i noce (nikt z moich licznych domowników nie podchodzi poważnie do pracy w domu, to na pewno coś mniej ważnego niż porządki! - chyba, że mieszkałabym sama i byłabym niezależna...)
    5. Zamiast pracować, będę gotować obiady.
    6. Wolę dojeżdżać i być wśród ludzi - i tak trzeba ciągle coś załatwiać, robić zakupy - jeżdżąc do pracy robię to przy okazji.
    7. Rodzicem nie jestem, a gdybym była - tym bardziej obowiązki rodzicielskie byłyby na pierwszym miejscu, więc przed pracą.

    - i dlatego wszystkiego: bardzo podziwiam ludzi, którzy zdecydowali się na taką pracę!!

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. W zupełności się z Tobą zgadzam! Tyle że nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, zanim nie spróbują. Ja poszłam na żywioł, a dopiero później (o wiele za późno) zaczęłam sobie wszystko układać i... odzyskiwać życie.
    Ale da się. Przy odrobinie (a właściwie przy nawale) samozaparcia da się.
    Również pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie dlatego fajnie, że zdecydowałaś się prowadzić taki blog - może wielu osobom pomoże w podjęciu lub niepodjęciu takiej decyzji.

    Wierzę, że się da. Trzeba tylko silnej samokontroli i reorganizacji w myśleniu o swoim życiu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam.

    Nie jest tak źle z ilością informacji, dostępnej w sieci. Pod frazą "freelancing", można znaleźć wiele, interesujących treści, choć faktycznie, trzeba je wyłuskać...

    Podrzucam link do przydatnego narzędzia w pracy wolnego strzelca. Kalkulator: http://freelancer.org.pl/kalkulator_freelancera.htm Pozdrawiam. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadza się, im dłużej łuskam, tym więcej znajduję szczątkowych informacji. Ale nadal wszystkie wydają mi się zdawkowe, czego postaram się nie powtórzyć tutaj. Dzięki za link do kalkulatora, przyda się!

    OdpowiedzUsuń